Podczas ostatniej (i jednocześnie pierwszej od bardzo dawna) choroby łapałam się dosłownie wszystkich domowych metod na pokonanie przeziębienia, które było wyjątkowo uparte i nie chciało dać się przegonić z mojego organizmu. Któregoś dnia postanowiłam więc zrobić zmasowany i poza syropem z cebuli zrobiłam również zupę czosnkową. Mimo początkowej niechęci okazało się, że zupa nie tylko niezwykle rozgrzewa, hamuje rozwój bakterii i zwalcza infekcje, ale jest po prostu… bardzo smaczna :))
Składniki:
- 10-15 ząbków czosnku
- 2 cebule
- 0,5kg ziemniaków
- 1,5l bulionu lub rosołu
- 100g jogurtu greckiego
- 3-4 łyżki masła klarowanego
- sól, pieprz, gałka muszkatołowa
Czosnek obieramy, kroimy ząbki na pół i na maśle klarowanym podsmażamy na małym ogniu aż delikatnie zmiękną (trzeba pilnować, żeby nie zaczęły się robić brązowe, bo wtedy nabierają goryczki!). Gdy czosnek będzie gotowy przekładamy go do garnka, a na patelnię wrzucamy cebulę pokrojoną w piórka. Gdy cebula się zeszkli, dodajemy ją do garnka, w którym jest już czosnek, a na koniec dodajemy też ziemniaki pokrojone w kostkę. Zalewamy całość bulionem i gotujemy ok. 20-30 minut aż ziemniaki będą miękkie. Zupę blendujemy na gładką masę, dodajemy jogurt grecki (można pominąć) i doprawiamy do smaku. Podajemy z domowymi grzankami (najlepiej żytnimi) i oliwą.
