Wiele razy pisałam już o tym jak wygląda moja obecna dieta i jakich produktów unikam na co dzień. Macie wiele pytań, na które staram się odpowiadać na bieżąco. Większość tych pytań powraca, mimo licznych odpowiedzi, dlatego co jakiś czas powstają takie posty jak ten. W tym krótkim wpisie zebrałam wszystkie informacje o tym jakie owoce jem na redukcji, a które całkowicie wyeliminowałam oraz, na podstawie swojego doświadczenia, odpowiem na nurtujące wiele osób pytanie jak żyć… bez bananów?! :D
Po pierwsze owoce jem tylko do śniadania i to w określonej ilości, zależnej od rodzaju wybranego owocu. Dlaczego tylko rano? Owoce oprócz ogromnej dawki witamin, zawierają też fruktozę, która metabolizowana jest w wątrobie. W przypadku gdy zapasy glikogenu nie zostały uszczuplone, fruktoza zostaje metabolizowana do tłuszczu gromadzonego w tkance podskórnej. Dlatego właśnie spożywanie owoców wskazane jest rano, kiedy zapasy glikogenu wymagają uzupełnienia.
Sama pora spożywania owoców to jeszcze nie wszystko, istotny jest też ich rodzaj. Wybieram tylko owoce o niskiej zawartości fruktozy. Do tych owoców zaliczają się przede wszystkim: grapefruity, ananas, truskawki, poziomki, jeżyny, brzoskwinie czy kiwi. Owoce o wysokiej zawartości fruktozy (banany, jabłka, winogrona i suszone owoce) w ogóle nie pojawiają się w mojej diecie. Jeżeli Wasza dieta nie jest tak rygorystyczna i owoce o wysokiej zawartości fruktozy pojawiają się w Waszym codziennym menu, najlepiej spożywać je z rana, kiedy niezbędne jest uzupełnienie glikogenu wątrobowego.
Wiele osób skutecznie chudnie spożywając owoce bez ograniczeń. Nie zmienia to jednak faktu, że fruktoza spożywana w dużych ilościach może być powodem problemów z pozbyciem się nadmiernej tkanki tłuszczowej. Ja wprowadziłam owocowy rygor od początku swojej redukcji i nie żałuję tego, bo okazało się to być przełomem w mojej diecie. Jeszcze kilka miesięcy temu nie wyobrażałam sobie dnia bez banana a teraz chętniej sięgam po kiwi czy truskawki, które sycą mnie na dłużej i nie powodują nagłego wzrostu poziomu glukozy we krwi. Dzięki ograniczeniu owoców do jednej porcji w ciągu dnia, nie tylko zauważyłam zmiany w wyglądzie mojego ciała, ale przede wszystkim nie ciągnie mnie już w trakcie dnia do owoców, ani tym bardziej do słodyczy.
Najtrudniejszy jest ten pierwszy etap, ale z czasem nasz organizm przyzwyczaja się do niskiej podaży cukrów i już się ich tak nie domaga więc po kilku tygodniach człowiek naprawdę zapomina o bananach, bez których jeszcze niedawno nie wyobrażał sobie dnia. Nikogo nie namawiam do ograniczenia ilości spożywanych owoców, ale jeśli masz problemy z redukcją tkanki tłuszczowej (mimo zdrowego odżywiania i regularnych treningów) to może warto się nad tym zastanowić i zgłębić temat.