Ciasteczka OREO zna chyba każdy. Połączenie kruchego, czekoladowego ciasteczka i mlecznego kremu to coś, za co pokochało je wiele osób. Wiem, że w Internecie mnóstwo jest przepisów na ich zdrowszą wersję (zarówno pieczonych, jak i w wersji RAW czyli surowej). Mi jednak żaden z gotowców nie odpowiadał i postanowiłam stworzyć swoją wersję tych ciasteczek. Nie są one na pewno chrupiące (nie mam zamiaru robić Wam złudzeń), ale za to moja wersja kremu to jest miazga!!! Musicie koniecznie spróbować :)
Składniki (12szt):
“ciasteczka”
- 200g suszonych daktyli bez pestek
- 110g płatków owsianych
- 2 łyżki (20g) naturalnego kakao
masa
- 100 nerkowców
- 100g wiórek kokosowych
- 5 łyżek (50g) mleczka kokosowego
- łyżka miodu
Daktyle umieszczamy w misce i zalewamy gorącą wodą. Do drugiej miski wsypujemy nerkowce i też zalewamy gorącą wodą. Obie miseczki odstawiamy na 15 minut, a następnie odlewamy wodę. Płatki owsiane mielimy dość drobno, ale niekoniecznie na mąkę. Dodajemy kakao i odsączone wcześniej daktyle. Całość blendujemy na gęstą masę, którą następnie dzielimy na pół. Każdą z dwóch części przekładamy na stolnicę i cienko rozwałkowujemy*. Z rozwałkowanego ciasta wykrawamy szerokim kieliszkiem małe krążki, które układamy pojedynczo na talerzu lub desce i odstawiamy do lodówki.
Odcedzone nerkowce i wiórki kokosowe blendujemy na wysokich obrotach aż zaczną puszczać tłuszcz. Dodajemy miód i mleczko kokosowe – ponownie blendujemy do uzyskania kremowej, gęstej konsystencji. Gotową masę przekładamy do lodówki na 30 minut. Kiedy masa się schłodzi i nieco stężeje możemy “nadziewać” nasze ciasteczka. Bierzemy daktylowe ciasteczko, nakładamy na nie krem małą łyżeczką i na wierzch kładziemy drugie ciasteczko, lekko dociskając aby krem równo się rozłożył. Gdy wszystkie “OREO” będą już gotowe odstawiamy je do lodówki na 30 minut.
Ciasteczka przechowujemy w lodówce.
Jedno ciasteczko ma ok.: 200kcal i BTW 4/11/25.
Thermomix: przepis do wykonania w TM.
*ja wykorzystuję do tego sylikonową matę, dzięki czemu daktylowa masa lepiej się rowałkowuje i aż tak nie klei. Do wałkowania używam na początku zwykłego, drewnianego wałka a gdy masa z daktyli robi się zbyt miękka to po prostu ugniatam ją dłońmi. W razie potrzeby można delikatnie podsypać wałek mąką owsianą.
