Zdrowe i kolorowe życie dziewczyny informatyka

 

Kosmetyczka mojego Synka

kosmetyki dla mojego synka

Czasem dostaję od Was pytania na temat tego, jakich kosmetyków używam do pielęgnacji Synka i które z nich mogłabym Wam polecić. Uzupełniając kosmetyczkę mojego Synka zależało mi na maksymalnym ograniczeniu ilości produktów, z którymi styczność będzie mieć delikatna skóra dziecka. Nie wszystkie kosmetyki mają idealny skład, ale też nie wszystkich z nich używam codziennie. Zapraszam Was na przegląd kosmetyczki Franka :)

HIPP Babysanft – delikatny żel do mycia ciała i włosów (KLIK) – początkowo dodawaliśmy do kąpieli jedynie niewielką ilość tego samego olejku, którego używaliśmy do smarowania ciała po kąpieli. Później jednak zdecydowaliśmy się na ten płyn. Jest delikatny dla skóry dziecka, nie zawiera mydła (zamiast tego w składzie znajdziemy delikatne substancje myjące), parabenów ani syntetycznych emulgatorów. W składzie znajdziemy za to m.in. kwas mlekowy (działanie nawilżające) i wyciąg z migdałów.

Bephanten Baby – maść ochronna (KLIK) – to produkt, bez którego nie wyobrażam sobie po porodzie kosmetyczki – zarówno Synka, jak i mojej! Przez pierwsze 2 tygodnie używałam maści do smarowania sutków, które były poranione i obolałe (początki karmienia bywają trudne), jednak w kosmetyczce znalazł się on właśnie z myślą o pielęgnacji pupy i tak też go od czasu do czasu stosuję. Codziennie nie korzystam z tego kremu ani innego kosmetyku, sięgam po niego jedynie gdy widzę, że jest taka potrzeba (pupa jest wyraźnie czerwona). Wiem, że niektóre mamy rezygnują z niego ze względu na obecność olei mineralnych (Bephanten Baby EXTRA wypada pod tym kątem nieco lepiej).

Chusteczki nawilżane - na co dzień staram się z nich nie korzystać, mimo to mamy zawsze pod ręką w domu (i w torbie, którą zabieramy ze sobą na spacer czy do lekarza) przynajmniej jedną paczkę i drugą w zapasie. Czasem szybciej i łatwiej złapać za paczkę mokrych chusteczek niż waciki z wodą. Dla mojego męża to też zdecydowanie wygodniejsze rozwiązanie. Używamy chusteczek Water Wipes (najlepszy skład – tylko woda i ekstrakt z grejpfruta) albo chusteczek Kindii Pure (niebieskie opakowanie).

Sól fizjologiczna w ampułkach (KLIK) – kolejny bardzo przydatny produkt, bez którego nie wyobrażam sobie codziennej pielęgnacji. Najczęściej używam go do przemywania oczu Synka (zwłaszcza ostatnio, gdy ropieją), ale świetnie sprawdza się też do czyszczenia noska (wystarczy wkropić niewielką ilość przed czyszczeniem).

Naturalne olejki - przy wyborze produktu do smarowania ciała zależało mi na unikaniu zupełnie niepotrzebnych emolientów (jeśli ze skórą dziecka nic się nie dzieję nie widzę sensu jej “zapychania”). Właściwie to nie planowaliśmy smarować niczym Synka, jeśli nie będzie takiej potrzeby – chcieliśmy jak najdłużej zachować nienaruszoną barierę naturalną, jaką miał po porodzie. Po kilku tygodniach zaistniała jednak potrzeba smarowania przesuszonej miejscami skóry i w tym celu wybraliśmy właśnie naturalne, ekologiczne olejki – arganowy i ze słodkich migdałów.

Mustela Enfant- woda oczyszczająca (KLIK) – bardzo przydatny produkt, choć nie jest to na pewno must have. Używam go często do pielęgnacji pupy zamiast mokrych chusteczek, choć w tym celu świetnie sprawdzi się (i jednocześnie będzie dużo tańszym rozwiązaniem, nie ma się co oszukiwać) po prostu zwykła woda przegotowana. Ja jednak czasem z lenistwa sięgam po ten produkt, chociaż mam świadomość, że nie jest on zbyt ekonomiczny. Pupa Synka wygląda naprawdę ładnie – żadnych zaczerwień czy odparzeń! Bardzo praktyczne jest opakowanie z pompką (można do niego po zużyciu nalać wodę).

Kindii Pure – płatki kosmetyczne (KLIK) i patyczki do uszu (KLIK) – jeżeli macie zamiar do mycia pupy używać wody to duże płatki kosmetyczne będą niezbędne! Przed zakupem poczytałam opinie innych mam i płatki Kindii były bezkonkurencyjne. I faktycznie super się sprawdzają – nie rozwarstwiają się i nie zostawiają “kłaczków”. Patyczki do uszu też mam firmy Kindii, ale wątpię, żeby różniły się czymś od patyczków innych firm.

Pharmaceris – krem z filtrem “50″ (KLIK) – większość dostępnych kremów z filtrem nie nadaje się dla tak małych dzieci, ten można stosować od pierwszych dni życia. I choć może składu nie ma rewelacyjnego to na awaryjne sytuacje napewno się sprawdzi. Jeśli macie do polecenia coś z dobrym składem to będę wdzięczna za podpowiedzi :)

Preparat na komary – w związku z rozpoczętym sezonem grillowym i wyjazdami, które nam się szykują muszę zaopatrzyć się w coś bezpiecznego dla Synka. Wybiorę coś z produktów rekomendowanych tutaj, aby mieć pewność, że skład preparatu jest możliwie jak najbardziej naturalny.

Podziel się:
Dodano: 08-05-2018