Ostatnio natknęłam się na wywiad z Jarosławem Wieczorkiewiczem – absolwetem architektury na Politechnice Gdańskiej, architektem i fotografem – który przygotował niezwykły projekt, któremu nadano nazwę Milky Pin Ups. To niezwykle ciekawa i trudna do zrealizowania koncepcja, która, nie ukrywam, wywarła na mnie ogromne wrażenie.
Wydawać by się mogło, że ‘kostiumy’ modelek zostały stworzone w komputerze. Nic bardziej mylnego! Tzn. trochę w tym racji, ale w rzeczywistości modelki był faktycznie oblewane wieloma litrami mleka i wody podczas gdy aparat rejestrował poszczególne sekundy na setkach zdjęć. Wylewanie cieczy było tak przemyślane, aby krople opadały i rozpryskiwały się pod odpowiednim kątem. Dopiero w ostatecznym etapie prac użyto PhotoShopa, aby nałożyć na siebie najdokładniejsze i najciekawsze ujęcia. I tak właśnie powstały niezwykłe zdjęcia.
Prace nad kalendarzem trwały rok i zaangażowane było w niej wiele osób. Zdjęcia robiono podczas zagranicznych warsztatów fotograficznych (m.in. we Frankfurcie czy Wenecji).
Skąd pomysł na taki projekt? Sam autor odpowiada tak na to pytanie: Interesują mnie zaawansowane technicznie lub logistycznie projekty. Takie, które znajdują się poza moją i pewnie większości fotografów strefą komfortu. Im bardziej pracochłonne i męczące, tym bardziej jestem nimi zainteresowany.Próbuję nowych rzeczy i często się potykam. Zawsze jednak sobie powtarzam, że ciekawa porażka jest bardziej interesująca niż nudny sukces. Dlatego podejmuję wyczerpujące wyzwania, dające wiele satysfakcji z dobrze wykonanego zadania. (…) Zawsze też chciałem pracować z płynami – na przykład przy fotografii produktów. Zająłem się jednak fotografią dlatego, że uwielbiam pracę z kreatywnymi ludźmi i nie podoba mi się samotne siedzenie w zamkniętym studiu.
Kalendarz został nagrodzony Prix de la Photographie Paris dwukrotnie – w 2012 i 2013 roku. Zostanie wydany w limitowanej serii i będzie go można kupić już od grudnia. Zacierajcie rączki, kto pierwszy ten lepszy! Sama chętnie powiesiłabym ten kalendarz na ścianie, ale nie łudzę się, że będzie mnie stać na taką oryginalną ozdobę. Zostaje mi tylko podziwiać dzieło mistrza.
Na koniec moje ulubione zdjęcie z całego kalendarza:
Jeśli chcielibyście obejrzeć wszystkie zdjęcia, które znalazły się w kalendarzu najlepiej zajrzeć na stronę samego autora aurumlight.com. Znajdziecie tam wiele innych, wg mnie jeszcze ciekawszych, mlecznych fotografii. Zobaczcie to koniecznie, ja jestem pod ogromnym wrażeniem.