Początek tego roku jest dla mnie bardzo intensywny, a i tak mam wrażenie (niemal graniczące z pewnością), że “uczelniana karuzela zaliczeń i egzaminów” dopiero się rozkręca. Nauki jest coraz więcej, a doby ciągle za mało. W tym tygodniu postanowiłam zaoszczędzić maksimum czasu ile się da i zdecydowałam się na zamówienie sobie na 2 ostatnie dni robocze tego tygodnia zestawy testowe z dwóch cateringów dietetycznych, których jeszcze nie próbowałam. Dzisiaj karmił mnie catering Maczfit.
Z szerokiej gamy dostępnych diet wybrałam dietę bez glutenu i bez laktozy (1500kcal).
Zaznaczyłam dostawę do godz. 7, bo chciałam jak najszybciej rano udać się do biblioteki. W zamówieniu zrobiłam adnotację, że możliwa jest wcześniejsza dostawa, ale proszę o niedzwonienie do mnie, tylko zostawienie zamówienia na wycieraczce pod drzwiami (podałam też kod do domofonu). I tak też się stało – gdy ok. 7:20 otworzyłam drzwi, moje posiłki już na mnie czekały.
Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to pudełko, w którym dostarczany jest catering. Wszystkie dotychczas przetestowane przeze mnie cateringi pakowały posiłki w papierową torbę. Tutaj dostajemy je w kolorowym kartonik z uchwytem, za który można go złapać. Na początku pomyślałam sobie fajnie!, ale gdy wyciągnęłam z niego posiłki miałam problem co z nim zrobić. Papierowe torby wykorzystuję wielokrotnie, a pudełko trafi po prostu do kosza. Jest ładne, ale ekologicznie raczej niepraktyczne (i – minimalnie, ale na pewno – podnosi koszt zamówienia).
To przechodzimy do sedna, czyli do jedzenia. Nauczyłam się jeść wytrawne śniadania, ale liczyłam po cichu na coś na słodko i się doczekałam :) Na śniadanie (455kcal) był krem bounty na bazie ricotty z ananasem i “chałką serową”. Sam serek był naprawdę przepyszny – kremowy, wilgotny i mocno kokosowy. Ananas z puszki, ale pasował do kokosowego kremu. Zdecydowanie gorzej wypadła “chałka”, która była ciężka i sucha, przez co i ja po śniadaniu czułam się ciężko przez jakiś czas. Już lepiej pasowałby tu jakiś lekki biszkopt przygotowany np. na mące kukurydzianej lub ryżowej.
Na drugie śniadanie (210kcal) były pieczone plastry batata z – cytuję z naklejki – pastą z rukoli z suszonymi pomidorami. Miałam wątpliwość czy na pewno dostałam dobry (bez laktozy) posiłek, bo ta “pasta” wyglądała po prostu jak twaróg. Po szybkim telefonie na infolinię Maczfit wiedziałam już, że zamówienie się zgadza, ale ta “pasta” to tak naprawdę twarożek bez laktozy z rukolą i suszonymi pomidorami. Nie chcę się czepiać, ale i to się nie zgadzało. W twarożku na próżno było szukać rukoli, nie mówić już o suszonych pomidorach… Nie mniej jednak całość była bardzo smaczna – plastry słodkiego batata fajnie komponowały się z twarożkiem i mixem sałat, na którym został podany.
Jeśli chodzi o obiad (465kcal) to tutaj był zdecydowanie strzał w dziesiątkę. Choć nie jestem fanką mielonej wołowiny to zjadłam to danie (zwane kubańskm picadillo) z wielkim smakiem. Duży plus za podanie tego gulaszu z kaszą gryczaną niepaloną (ma nie tylko więcej właściwości niż kasza gryczana palona, ale też delikatniejszy smak). Całość dopełniła bardzo orzeźwiająca i lekko pikantna salsa z ogórka i pomidora.
Na podwieczorek (180kcal) był budyń jaglany z musem żurawinowym. Zjadłam go na zimno, bo taka też była propozycja jego spożycia. Sam budyń był bardzo gęsty – miał stałą konsystencję, zachowując jednak puszystość i delikatność. To była zdrowa rozkosz dla podniebienia. Delikatny, waniliowy budyń świetnie komponował się ze słodko-kwaśną żurawiną, która – mam nadzieję – była przygotowana przez kucharzy Maczfit.
Dzień zakończyłam lekką sałatką z kurczakiem, mango, granatem i nerkowcami (200kcal). Porcja wydaje się być z pozoru niewielka, ale okazała się być idealnym rozwiązaniem na lekką kolację. Osobiście nie przepadam za połączeniem mięsa z owocami, ale bardzo smakowała mi ta propozycja.
Generalnie, biorąc wszystko pod uwagę, cały dzień oceniam na bardzo smaczny. Poprawiłabym kilka rzeczy, ale to już moja subiektywna opinia. Przypominam też, że testowałam catering tylko przez jeden dzień a to naprawdę niewiele czasu żeby móc rzetelnie ocenić daną firmę. Mimo to po dzisiejszym dniu uważam, że warto spróbować posiłków przygotowanych przez Maczfit.
Zestaw próbny składający się z 5 posiłków kosztował mnie 36zł.
Pingback: Catering dietetyczny we Wrocławiu: Body Chief | Odżywianie | Dziewczyna Informatyka