Świeże, domowe pieczywo z chrupiącą skórką i miękkim środkiem… Kto z nas nie ma czasem ochoty na takie śniadanie? Niestety często nie mamy czasu (poza weekendami), żeby pozwolić sobie na takie przyjemności. Na szczęście są bułeczki dla zabieganych, które przygotowujemy wieczorem a pieczemy rano (np. w trakcie spaceru z psem lub porannego prysznica), dzięki czemu możemy pysznie zacząć dzień nawet w środku zabieganego tygodnia.
Składniki (6-8 małych bułek):
- 420g mąki*
- 250ml wody lub mleka
- 20g świeżych drożdży
- łyżeczka cukru
- łyżeczka soli
- łyżka oleju
- ulubione ziarna do posypania
Wodę (lub mleko) lekko podgrzewamy, dodajemy cukier i pokruszone drożdże, mieszamy całość do rozpuszczenia drożdży i odstawiamy na 10 minut. Pozostałe składniki wsypujemy do dużej miski, dolewamy wcześniej przygotowany zaczyn i zagniatamy ciasto do momentu aż będzie plastyczne i zacznie odklejać się od dłoni (w razie potrzeby można podsypać mąką). Z gotowego ciasta formujemy wałek, który dzielimy na odpowiadającą nam ilość kawałków, a następnie z każdego z nich formujemy w dłoniach kulkę. Gotowe bułeczki układamy (w odległości od siebie) w blaszce wysypanej mąką lub otrębami, przykrywamy folia spożywczą i odstawiamy na noc do lodówki. Rano ściągamy folię, wkładamy blaszkę do zimnego piekarnika, ustawiamy 200°C (termoobieg) i pieczemy 20-25 minut (po 10min pieczenia bułek zmniejszamy temperaturę do 180 °C) od nagrzania piekarnika. Po upieczeniu odstawiamy na chwilę do ostygnięcia.
Thermomix: wodę (lub mleko) podgrzewamy z cukrem i drożdżami (3min/37°C/obr.1), a następnie dodajemy pozostałe składniki i całość wyrabiamy (3min/Interwał). Dalej postępujemy z ciastem tak samo jak w przypadku przygotowywania bułeczek tradycyjną metodą.
*używam zazwyczaj mąki pszennej w stosunku 1:1 z inną mąką, którą akurat mam w domu. Wybieram raczej “lekkie” mąki (żytnia typ 720, owsiana itd, raczej odradzałabym żytnią typ 2000), dzięki czemu bułeczki pięknie rosną i są mięciutkie.
