Coś się kończy, coś się zaczyna… I właśnie dzisiaj Franio był ostatni dzień w swoim obecnym żłobku. Od poniedziałku zaczyna żłobkowa przygodę w nowym miejscu, w którym myślę, że bardzo fajnie się odnajdzie :) Z okazji pożegnania z dziećmi i “ciociami” przygotowałam (oczywiście po wcześniejszym zapytaniu czy jest taka możliwość) słodki poczęstunek, żeby w ten sposób podziękować za wspólne miesiące – zarówno wspaniałym paniom opiekunkom, jak i kolegom i koleżankom. I choć pewnie mało, które dziecko to zapamięta to myślę, że to miły gest :) Z racji tego, że jedna z dziewczynek jest dla dzieci bezglutenowej – tort został przygotowany właśnie w takiej wersji.
Składniki (tortownica 18-22cm):
ciasto
Daktyle zalewamy gorąca wodą i odstawiamy na ok. 20 min, a następnie odlewamy wodę (zostawiamy ok. 2 łyżek) i całość blendujemy na gładką pastę (jeżeli macie w domu gotową pastę daktylową to możecie śmiało jej użyć). W jednej misce łączymy zmielone migdały, kakao i proszek do pieczenia. W drugiej (większej) misce ubijamy na sztywno białka, zmniejszając pod koniec ubijania obroty do minimum dodajemy po jednym żółtku i dosłownie chwilę miksujemy, żeby żółtka połączyły się z pianą. Dodajemy zblendowane daktyle, masło i suche składniki – wszystko mieszamy i przekładamy do tortownicy (ja dno wykładam papierem a boki delikatnie smaruję masłem i posypuję mąką – w wersji bezglutenowej pamiętajcie, żeby odruchowo nie sypnąć pszennej!). Ciasto wkładamy do piekarnika rozgrzanego do 180°C (góra-dół), pieczemy 35min. Po upieczeniu odstawiamy do ostygnięcia, a następnie przekrawamy na pół.
Kremówkę ubijamy z mascarpone do uzyskania gęstej, zwartej masy. Nieco więcej niż połowę masy przekładamy na blat tortu, przykrywamy drugim blatem a na wierzchu wykładamy drugą część masy. Dekorujemy owocami (można to zrobić dzień wcześniej lub rano). Ja nie obkładałam boków żadną masą, zrobiłam bardzo minimalistyczną wersję. Ale możecie dać masę również z boku i – choć niekoniecznie – posypać prażonymi płatkami migdałów. Możecie też dodać dodatkową warstwę malin pomiędzy pierwszym spodem a kremem.
*krem wychodzi bardzo delikatny w smaku (kto zna to połączenie ten wie), można ewentualnie podczas ubijania dodać łyżkę cukru pudru lub zmielonego ksylitolu/erytrolu
Taka porcja wystarczyła dla grupy 10 dzieci, 2 pań i jeszcze został kawałek dla nas