Czekałam z wielką niecierpliwością na tę edycję Health Boxa. Gdy tylko dowiedziałam się, że będzie to słodka edycja zaczęłam w ekscytacji zacierać ręce, czekając aż wpadnie w nie to pełne słodkości pudełko-niespodzianka. I nie zawiodłam się! Jak zaraz się przekonacie w boxie znalazłam same pyszności :) Jedyne czego szkoda to że mam tylko jedno pudełko – chciało by się jak najwięcej takich pyszności każdego dnia :D
Pierwsze co wpadło mi w ręce to cukier kokosowy. Jest to ciekawa alternatywa dla zdrowszych zamienników cukru, jestem bardzo ciekawa jak smakuje i jak zachowuje się np. przy pieczeniu. A może by tak zrobić lekki creme brulee z chrupiącą skorupką z cukru kokosowego? Już czuję ten wspaniały smak! Dodatkową zaletą cukru palmowego jest jego niski (w porównaniu np. do białego cukru) indeks glikemiczny.
Liofilizowana malina to kolejny świetny produkt z boxa. Liofilizacja jest jedną z najlepszych metod utrwalania żywności. Dzięki niej owoce można dłużej przechowywać bez narażania ich na utratę cennych wartości odżywczych. Maliny mogą być ciekawym dodatkiem do ciast i deserów, a także stanowić zdrową posypkę np. do omletów.
Kto obserwuje mnie nieco dłużej wie, że kocham masło orzechowe pod każda postacią! Najbardziej lubię to z migdałów i nerkowców, ale dobrym masłem arachidowym również nie pogardzę. A tu mamy piernikowe masło orzechowe!, które jest przepyszne! Delikatny korzenny aromat przenosi mnie trochę do cudownego czasu Bożego Narodzenia, kiedy w całym domu unosi się korzenny aromat.
Kolejnym produktem jest trójkolorowa quinoa będąca mieszanką czarnych, białych i czerwonych ziaren komosy. Stanowi ona cenne źródło roślinnego białka w diecie. Świetnie nadaje się do przygotowania sałatek, deserów a nawet chleba. Ponadto prażone ziarna komosy mogą stanowić chrupiący dodatek domowej granoli.
Jeśli chodzi o wszelkie fit batony to jestem do nich sceptycznie nastawiona. Jakoś do tej pory nie spotkałam żadnego smacznego (nie mówię o batonach z daktyli, bo te są przepyszne). Ich składy też zazwyczaj pozostawiają wiele do życzenia. W boxie znalazł się baton proteinowy Slim Zone o smaku waniliowym z orzechami laskowymi i L- karnityną w polewie kakaowej. Nie pokocham jednak tego typu batonów. Jeśli chodzi o skład to wygląda on następująco: koncentrat białka serwatki i izolat białka sojowego 20,3%, substancja słodząca: maltitole (syrop maltitolowy), polewa kakaowa 18% (cukier, olej palmowy, kakao w proszku 10%, emulgator: lecytyna sojowa, aromat), rodzynki (rodzynki, olej słonecznikowy, olej palmowy), substancja zagęszczajaca: polidekstroza (błonnik),ekstrudowane chrupki (maka ryżowa, cukier, marchewki), olej rzepakowy, prażone orzechy laskowe 2,6%, substancja utrzymująca wilgotność: glicerol, kakao w proszku,L- karnityna (320mg/100g), aromat, emulgator: lecytyna sojowa, substancja słodząca: glikozydy stewiolowe.
Na koniec zostawiłam sobie najbardziej tajemniczy produkt. Był on zapakowany w papierową torebkę więc do końca nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Po cichu liczyłam na coś czekoladowego. No bo jak to – słodka edycja bez czekolady? No niestety, czekolady nie było :p Ale były za to pyszne, duże rodzynki. Jak nie przepadam za rodzynkami tak od tych ciężko było mi się od nich oderwać! Rodzynki pochodziły ze sklepu Swojski Spichlerz i byłī one produktem losowym, tj. zawartość mojej torebki różniła się on zawartości innych torebek, w których znaleźć można było m.in. suszonego ananasa czy orzeszki.
Jak widzicie słodka edycja Helth Box była naprawdę wspaniała! Pozwolę sobie wręcz na stwierdzenie, że z miesiąca na miesiąc boxy są coraz ciekawsze i bardziej zróżnicowane. Jeżeli Wam również podoba się zawartość boxa a nie zdążyliście go zamówić to nic straconego – możecie skorzystać z opcji zamawiania poprzednich boxów na stronie health-box.pl :) Nie zapomnijcie unikalnego kodu rabatowego – healthbox05, przygotowanego specjalnie dla czytelniczek i czytelników Dziewczyny Informatyka.