Dziś minął miesiąc odkąd zaczęłam redukcję pod okiem trenerki. To był czas eksperymentów i obserwacji własnego ciała. Zupełnie szczerze mogę też powiedzieć, że był to dla mnie bardzo wyjątkowy czas. Nie pamiętam kiedy ostatnio miałam tyle energii i motywacji do działania. Owszem, zdarzyło się kilka małych wpadek (nie mam zamiaru tego ukrywać), ale one mnie tylko wzmocniły, pokazały, że chcieć to móc!
(dzisiejszy pomiar w porównaniu z 1. stycznia)
waga: 63,6 (-2,8kg)
talia: 67 (-2cm)
brzuch: 86 (-4cm)
biodra: 102 (-2cm)
udo: 58 (-1cm)
łydka: 36 (-1cm)
pod biustem: 76 (-3cm)
ramię: 27,5 (-0,5cm)
Jestem bardzo zadowolona z takiego spadku centymetrów i wagi, tym bardziej, że wczoraj wieczorem wypadł nam zupełnie nieplanowanie wypad ze znajomymi na sushi.
Ze względu na to, że miałam dużo nauki na uczelni, nie ćwiczyłam tak często jak bym tego chciała. W lutym głównym celem jest ćwiczenie przynajmniej 4-5 razy w tygodniu!
Jeśli chodzi o rygor jedzenia, czyli określoną gramaturę i makro, to szybko się do tego przyzwyczaiłam. Na początku robiłam posiłki ze ściągą, ale po kilku dniach mogłam gotować z pamięci. Nowe proporcje bardzo mi odpowiadają, jem regularnie, nie chodzę głodna. Owszem, zdarzyło mi się 3 razy odstąpić mniej lub bardziej od założeń żywieniowych, ale nie rozpamiętuję tego i idę dalej zgodnie z planem. Ciągle pamiętam o tym, jaki jest mój cel i wytrwale dążę do jego zrealizowania.
Jestem ogromnie ciekawa, co przyniesie luty, czy uda mi się zrealizować zaplanowane cele i co pokaże centymetr za kolejny miesiąc. Jedno jest pewne – dam z siebie wszystko! Czuję siłę i spokój, bo wiem, że ciężką pracą i wytrwałością w końcu osiągnę swoje cele.