Wreszcie po kilku tygodniach (a właściwie miesiącach) zastanawiania się nad skróceniem włosów poszłam do fryzjera. Podcięłam włosy (następnym razem chyba podetnę je troszkę krócej) i delikatnie je wycieniowałam, dzięki czemu nabrały objętości i znacznie łatwiej mi je ułożyć. I choć różnica nie jest spektakularna to ja czuję się znacznie lepiej w nowej fryzurze. Jeszcze tylko niech mi grzywka odrośnie to już w ogóle będę w pełni zadowolona :)
Dotarł do mnie zamówiony top Adidasa. Muszę przyznać, że bez większego przekonania go przymierzyłam, ale gdy miałam go już na sobie wiedziałam, że to świetny zakup. Teraz tylko muszę go dokładnie przetestować, żeby móc Wam powiedzieć czy spełnia swoją funkcję. Tymczasem zachęcam Was do przeczytania opinii Maggie na jego temat (klik).
Dzień Kobiet spędziliśmy bardzo miło. Wybraliśmy się na sushi* do jednej z wrocławskich knajpek. Po powrocie do domu otworzyliśmy wino i pozwoliliśmy sobie na słodką rozpustę.
Jeszcze tego samego wieczoru – a właściwie nocy – zaczęłam przygotowywać ciasto na niedzielny obiad urodzinowy u moich Dziadków. Było z tym trochę pracy, ale i sporo zabawy, bo większość warstw Shreka (bo tak się to ciasto nazywa) była zielona :D
Cały czas kompletujemy też meble do mieszkania. Ostatnio trochę opornie nam idzie, bo nie możemy znaleźć tego, co nie tylko spełniało by nasze oczekiwania, ale też było w rozsądnej cenie. W tej chwili najbardziej zależy nam chyba na stole i krzesłach do jadalni a także skompletowaniu brakujących lamp. Muszę przyznać, że szary stół ze szklanym blatem to zdecydowanie mój faworyt dlatego najchętniej znalazłabym coś bardzo podobnego.
*Sushi to dla mnie nie lada smakołyk! Zdjęcia z naszego ostatniego wyjścia do I love Sushi na pewno się niedługo pojawią w osobnym poście z serii Pyszny Wrocław.
